czerwca 23, 2022

#64 Kłopoty w raju - Robyn Carr

    Swego czasu zaczytywałam się w romansach. I uwielbiałam to! Krótsze, dłuższe, medyczne, historyczne, z prawnikami… Bez znaczenia. Grunt, że były w nich wybuchy miłości i namiętności. Problem w tym, że ten gatunek jest dość schematyczny, ponieważ para poznaje się, jedna strona się zakochuje, druga niekoniecznie, potem jednak są razem, następnie się kłócą, po czym się godzą. W zasadzie ciężko wymyślić w romansach coś nowego. Ale czy to źle? Niekoniecznie. Czasem jest nam, czytelnikom, potrzebna książka z z góry ustalonym szczęśliwym zakończeniem. Przyznajmy też uczciwie, że romans nie należy do zbyt ambitnego gatunku i w zasadzie to oczekujemy lekkiej lektury, która nie przeciąży nam umysłu zbędnymi intrygami czy zagadkami.

    Virgin River jest miasteczkiem pośrodku niczego, otoczonym drzewami i pozbawionym problemów wielkich metropolii. Jednak od czasu do czasu trafiają do niego osoby potrzebujące chwili wytchnienia od codzienności, bądź… co gorsza… uciekające przed czymś. Paige Lassiter umknęła z Los Angeles pobita i obolała wraz z synem przed mężem psychopatą. Zamieszkała w pokoju gościnnym przy barze prowadzonym przez Jacka i Proboszcza (Johna), pomaga w kuchni i pracuje jako kelnerka. Paige za namową Johna rozpoczyna walkę o siebie i syna. Czy odnajdzie w Virgin River swoje miejsce na ziemi? Czy uda jej się na zawsze uwolnić od toksycznego męża? Czy znajdzie nową miłość?

    W wstępie wspominałam, że jedną z wad romansów jest schematyczność. W książce Robyn Carr nie możemy na nią narzekać. W zasadzie to co chwilę dzieje się coś niespodziewanego i wpływającego na dalszy przebieg akcji. Jeżeli spodziewacie się, że od pierwszych stron będziecie wiedzieć, jak ta historia się zakończy to możecie być w dość sporym szoku, jeśli się okaże, że nie mieliście racji. Robyn Carr wymyśliła kilka takich wątków, które mogą bardzo mocno pozytywnie zaskoczyć.

    Jednym z głównych bohaterów tej części serii Virgin River jest John Middelton, przez szersze grono zwany Proboszczem. John jest byłym Marines, który szukał spokoju po przejściu na wojskową emeryturę. „Kłopoty w raju” przybliżają nam jego dzieciństwo i młodość, a także wyjaśniają historię nadanego mu Przezwiska. Johna polubiłam już podczas lektury pierwszej części i cieszę się, że mógł dojść do głosu w drugim tomie serii.

    Jest jednak coś, co jest bardzo słabym punktem tej książki, a mianowicie korekta, choć chyba bardziej trafne było by powiedzenie, że jej brakuje. Notorycznie zdarzały się kwiatki w stylu urwanej pierwszej litery słowa czy pleonazmy (przykład: „chwila czasu”). Jestem bardzo wyczulona na takie rzeczy, zwłaszcza, że dałoby się ich w łatwy sposób uniknąć.
Drugim słabym punktem są nienaturalne dialogi. Czy w dzisiejszych czasach ktoś używa słowa „klawo”? Chyba nie. Przechodzenie z tematu A do tematu B w rozmowach bohaterów też nie odbywa się całkiem płynnie. Trzecim bardzo słabym punktem jest tłumaczenie. Nie jestem w tym temacie specjalistką, ale myślę, że każdy laik skrzywiłby się na rozmowę siedemnastolatka z piętnastolatką, w której chłopak mówi do dziewczyny „dziecino”. Zajrzałam nawet do amerykańskiej wersji, aby sprawdzić, jak napisała to autorka i w oryginale padło słowo „babe”, co mogłoby zostać przetłumaczone na wiele innych sposobów, bardziej pasujących do kontekstu i bohaterów.

    Przykro mi stwierdzić, że minusy przeważają nad plusami. Historię, którą napisała Robyn Carr czytałoby się znacznie lepiej, gdyby nie wpadki w kwestii tłumaczenia czy korekty. Szkoda. Jeśli jednak macie ochotę na coś lekkiego, ale jednak z dreszczykiem emocji to polecam „Kłopoty w raju”. Jeśli przymkniecie oko na niedociągnięcia to z pewnością spędzicie kilka miłych chwil w Virgin River.

Ocena: 4/10
Liczba stron: 384
Cykl: Virgin River

Słońce po burzy | Kłopoty w raju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Let's read! , Blogger