lipca 31, 2021

#31 Więzień Labiryntu - James Dashner

#31 Więzień Labiryntu - James Dashner

lipca 31, 2021

#31 Więzień Labiryntu - James Dashner

    O książce, z której opinią dzisiaj przychodzę słyszałam już dawno. Nawet oglądałam film na jej podstawie, ale żebym ją przeczytała to złożyło się dopiero teraz. Pamiętam, że film na tyle mi się podobał, że obejrzałam trzy części w trzy kolejne wieczory, co raczej rzadko mi się zdarza. Czy książka też była dobra? Zapraszam do przeczytania recenzji.

"Zapomnij o dawnym życiu, rozpocząłeś nowe."

    Thomas budzi się w windzie, nie pamięta kim jest i skąd się tam wziął. Zna jedynie swoje imię. W końcu winda wyjeżdża na powierzchnię i dołącza do grupy chłopców zamieszkujących... Strefę. Strefa jest to kawałek terenu ulokowany pośrodku Labiryntu. Labirynt zamyka swoje ściany codziennie, a ci, którzy nie zdążyli z niego wrócić nie mają praktycznie żadnych szans na przeżycie. Thomas, jako świeżuch, musi przystosować się do nowego życia, w którym wszyscy Streferzy walczą o przetrwanie. Lecz dzieje się coś dziwnego. Następnego dnia po przybyciu Thomasa winda przywozi na powierzchnię jeszcze jedną osobę. Dziewczynę z tajemniczą wiadomością.

Znajdź wyjście albo zgiń.

    Autor miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Labirynt, z którego z pozoru nie ma żadnego wyjścia, mordercze stwory grasujące po labiryncie nocą, zagadka do odkrycia, zmuszenie grupy nastoletnich chłopców do nauczenia się, jak przetrwać bez dorosłych. Fajnie, ale jakoś coś między mną a książką nie kliknęło. Już wyjaśniam dlaczego.

    Przede wszystkim męczący slang. Świeżuch, klump, buldożerca, purwa (i jej wszystkie możliwe odmiany) - strasznie mnie to irytowało. Ze względu na fakt, że książkę posiadam w wersji elektronicznej i papierowej to najpierw zaczęłam czytać na czytniku. Po chwili stwierdziłam, że chyba z moją wersją elektroniczną jest coś nie tak i chwyciłam za papierową książkę, okazało się, że z ebookiem wszystko było w porządku, a dziwne słowa to nie jest żaden błąd. Po jakimś czasie trochę się przyzwyczaiłam, ale ostatecznie slang nie przypadł mi do gustu.

    Zirytowała mnie scena, która nastąpiła po pojawieniu się w Strefie dziewczyny. W pewnym momencie któryś z przebywających tam chłopców wypowiedział tekst, że pierwszy chce ją mieć. Jakby dziewczyna pojawiła się po to, by być zabawką dla dorastających młodych mężczyzn i spełniać ich różnorakie fantazje. Może powiecie, że jestem przewrażliwiona, że to tylko książka, ale jakiś młody chłopak kiedyś po nią sięgnie, utkwi mu ta scena w głowie i katastrofa murowana. 

    Zdziwiło mnie w książce też to, że Streferzy mieli zapewnione różne "wygody", między innymi dobrze wyposażoną kuchnię w mikrofalówkę, lśniące stoły itp. oraz mogli o różne rzeczy ułatwiające życie prosić i otrzymywali je za pomocą windy. Z jednej strony da się to wytłumaczyć, bo Labirynt nie powstał przecież sam z siebie i Stwórcy mieli nad nim kontrolę, a z drugiej strony psuło całe wyobrażenie o tym, że muszą nauczyć się, jak przetrwać. 

     Chociaż całość raczej nie trzymała mnie w jakimś szczególnym napięciu i bywały momenty, kiedy trudno było mi zachęcić się do dalszego czytania to ani trochę nie żałuję czasu spędzonego z tą książką. Końcówka sprawia, że zastanawiam się, co będzie się działo dalej i mam ochotę dać szansę następnym tomom, które już czekają na mojej półce.

Ocena: 5/10
Liczba stron: 424
Cykl: Więzień Labiryntu

Więzień Labiryntu | Próby ognia | Lek na śmierć | Rozkaz zagłady | Kod gorączki


lipca 26, 2021

#30 Jądro ciemności - Joseph Conrad

#30 Jądro ciemności - Joseph Conrad

lipca 26, 2021

#30 Jądro ciemności - Joseph Conrad

*w razie gdyby na tę opinie trafili jacyś uczniowie to proszę jej nie używać w żadnym szkolnym referacie, bo prawdopodobnie nie dostaniecie dobrej oceny, a tak w ogóle to najlepiej przejdźcie do ostatniego akapitu recenzji, wszystko Wam wyjaśni*


   
Nie wiem, czy już kiedykolwiek o tym wspominałam, ale przestałam czytać lektury w gimnazjum, kiedy mój zapał pokonali Krzyżacy na jednej z pierwszych pięćdziesięciu stron. Potem przeczytałam jeszcze tylko "Małego księcia", ale to byłoby na tyle. Do końca szkoły średniej z lektur nie przeczytałam już nic. I wiecie co? Nic a nic nie żałuję. Chociaż przyznam się, że miałam próby przeczytania w technikum "Chłopów", ale pokonała mnie scena, w której matka chciała założyć dziecku czapkę z kutasikami (nie oceniajcie, byłam nastolatką). Do "Jądra ciemności", które dziś Wam przedstawię również się kiedyś przymierzałam, ale już nawet nie pamiętam powodu, przez który nie dokończyłam czytać.

"Jestem łagodny jak nowonarodzone dziecię, ale nie lubię, aby mi dyktowano, co mam robić."

    Wyjątkowo dziś posłużę się opisem wydawcy, aby w kilku zdaniach streścić fabułę i za chwilę wyjaśnię dlaczego.

„Jądro ciemności” to opowieść o podróży do kresu cywilizowanego świata i granicach własnej wyobraźni. Marlow, główny bohater powieści, tak jak sam Conrad przed laty, podróżuje rzeką niewielkim parostatkiem przez ogromną i pełną niebezpieczeństw afrykańską dżunglę, by dotrzeć do legendarnego agenta kolonii, Kurtza. Im bliżej celu, tym świat staje się mroczniejszy, wydarzenia coraz mnie zrozumiałe, a zło bliższe i niepokojąco wytłumaczalne.
Podróż do serca dżungli, pełna okrutnych epizodów nieodwracalnie zmienia bohatera, stając się w istocie wyprawą do najmroczniejszych zakątków własnej duszy. A spotkanie z umierającym Kurtzem kończy się obłędem, zbliżając bohatera do tytułowego jądra ciemności."


   
Dzisiejsza opinia będzie krótka, ponieważ najlepszym wyjściem w moim życiu byłoby to, w którym nigdy nie wróciłabym do tej książki. Strata czasu i papieru, żal drzew, które zostały wycięte, żeby tę książkę wydrukować. Nie jestem w stanie opisać, o czym ta książka w ogóle była, bo przechodziło się od jednej sceny do drugiej w takim tempie, że wystarczyło mrugnąć i już nie wiadomo było, gdzie się jest. Żeby ogarnąć fabułę musiałam przeczytać sobie potem streszczenie i podziwiam osobę, która spośród tych zdań wyciągnęła jakiś sens.

    Wydanie, które miałam (nie)przyjemność czytać miało tylko 88 stron, ale lektura zajęła mi długie godziny. Ściana tekstu, praktycznie zero dialogów, niewielkie marginesy i mała czcionka, czyli wszystko, co utrudnia czytanie i tak nieciekawej książki. Dramat.

    Ciężko wyobrazić sobie głównego bohatera jako żywego człowieka. Ja wiem i rozumiem, że kiedy ta książka została napisana to w ogóle były inne czasy, że to, co dzisiaj jest niedopuszczalne wtedy było normalnością i na porządku dziennym, ale... Kompletnie nie rozumiem, jak autor bez żadnej refleksji mógł opisać scenę, w której Murzyn* bity jest batem, a Marlow patrzy na to bez jakiegokolwiek śladu emocji. Leją go to leją, bez znaczenia. W ogóle w tej książce brak mi jakichkolwiek przemyśleń, sucha opowieść. 

    Jedną jedyną zaletą tej książki jest fakt, że można ją zaliczyć do tych rozwijających słownictwo, ale to naprawdę jest w mojej ocenie jedyna cecha, która broni "Jądra ciemności".

    Nie polecam, nie czytajcie tego. Jeśli jest to Wasza lektura szkolna to przeczytajcie streszczenie, szkoda czasu, jest mnóstwo fantastycznych powieści czekających na odkrycie. 

Ocena: 1/10
Ilość stron: 88

*Dla mnie to słowo jest neutralne.

lipca 23, 2021

#29 Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu - Regina Brett

#29 Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu - Regina Brett

lipca 23, 2021

#29 Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu - Regina Brett

     Kiedyś bardzo chciałam przeczytać tę książkę, potem jakoś ten zamiar mnie opuścił, a następnie dostałam plakat-zdrapkę, w konsekwencji czego maszyna losująca wylosowała "Bóg nigdy nie mruga" jako książkę na czerwiec. Okazuje się, że część tekstu znałam z czeluści internetu, ponieważ zdjęcia z fragmentami krążą po różnych stronach w ramach motywacji. W każdym razie zabrałam się za lekturę i nie żałuję.

"Nie przesadzaj. Świat się nie kończy. To tylko turbulencje. Samolot jest bezpieczny. Ma dobrego pilota. Siedzisz na właściwym miejscu. Trafiłeś po prostu na powietrzny wir. Poczekaj. To minie."

    "Bóg nigdy nie mruga" jest to zbiór pięćdziesięciu tekstów/felietonów Reginy Brett, która opowiada w nich historię swojego życia, a także historie innych ludzi, czy to listonosza czy swojej córki bądź znajomych. Mają one różną tematykę, od radzenia sobie z problemami przez sprzątanie domu i zostawianie tylko tych rzeczy, których potrzebujemy do historii o samotnym macierzyństwie i poszukiwaniu partnera. Jak wskazuje tytuł nie brakuje również wtrąceń i historii związanych z wiarą w Boga.

    Trochę bałam się tej lektury właśnie ze względu na motyw religijny. Sama jestem człowiekiem wątpiącym i ciężko mi ze 100% pewnością stwierdzić, czy Bóg istnieje czy nie, więc martwiłam się, że nachalnie wiara będzie mi wciskana, ale na szczęście martwiłam się bezpodstawnie. Faktem jest, że w książce jest dużo nawiązań do Boga i wiary w niego, ale autorka bardziej opisuje swoją relację z Bogiem, a nie wpycha go.

    Nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba. Moją jedyną radą jest to, żeby nie czytać jej ciągiem, bo jednak nie każdy lubi taką formę i po jakimś czasie może odrobinę zmęczyć, raczej polecam czytanie fragmentami, po kilka dziennie albo wtedy, kiedy faktycznie w życiu mamy trudniejszą chwilę, ponieważ naprawdę potrafi ona podnieść człowieka na duchu i dać mu pozytywnego kopa.

    Kiedy nadarzy mi się taka możliwość to zaopatrzę się we własny egzemplarz (ten jest z biblioteki) i z pewnością przeczytam inne książki tej autorki.

Ocena: 7/10
Liczba stron: 320

lipca 20, 2021

#28 Labirynt duchów - Carlor Ruiz Zafón

#28 Labirynt duchów - Carlor Ruiz Zafón

lipca 20, 2021

#28 Labirynt duchów - Carlor Ruiz Zafón

    Moja przygoda z cyklem Cmentarz Zapomnianych Książek zaczęła się całkiem niedawno, bo w grudniu 2020 roku. Z przeczytaniem pierwszego tomu zwlekałam jakieś dziesięć lat (co powtarzam chyba w każdej mojej opinii). W czerwcu 2021 przeczytałam ostatni tom, czyli Labirynt duchów (Miasto z mgły jest to zbiór opowiadań) i czuję, jakbym traciła przyjaciela.

"Opowieść nie ma początku ani końca, ma tylko prowadzące do niej drzwi. Opowieść to niekończący się labirynt słów, obrazów i duchów przywołanych po to, żeby wyjawić nam ukrytą prawdę o nas samych. Opowieść to w ostatecznym rozrachunku rozmowa tego, kto ją pisze, z tym, kto ją czyta, ale narrator może powiedzieć tylko tyle, na ile pozwoli mu warsztat, a czytelnik wyczytać tylko tyle, ile sam ma zapisane w duszy. "

    Główną bohaterką Labiryntu duchów jest Alicja Gris. Agentka, której zadaniem jest rozwiązanie zagadki zniknięcia ministra kultury Mauricio Vallsa (którego znamy z poprzedniego tomu CZK). Po nitce do kłębka szuka odpowiedzi i jednocześnie odkrywa szczegóły historii sprzed lat, w tym dotyczących tych dotyczących rodziny Sempere. 

    W ostatnim tomie tetralogii dostajemy wszystkie odpowiedzi na pytania, które zadawaliśmy przy poprzednich tomach. Ale pojawia się też wiele nowych, sieć zagadek i tajemnic została utkana wyśmienicie. Czytelnik, razem z główną bohaterką, krok po kroku przemierza ulice Barcelony, aby odkryć odpowiedzi.

    No właśnie, główną bohaterką. W poprzednich trzech tomach główną rolę grali mężczyźni, lecz teraz dostała się w ręce kobiety. I to nie byle jakiej. Inteligentnej, silnej, zabawnej, mądrej i przenikliwej, pod wieloma względami wielowymiarowej. Bardzo podobała mi się jej kreacja. Cieszę się, że nie była tylko tłem dla męskiej części, ale brała aktywny udział w opisywanych wydarzeniach, a co więcej - przywodziła im.

    Powtórzę się, ale myślę, że trzeba to podkreślać. Zafón stworzył naprawdę świetnych bohaterów. Rodzina Sempere to mistrzostwo, a Fermin Romero de Torres - mistrzostwo nad mistrzostwami. Tych bohaterów po prostu nie da się nie kochać i wątpię, by komukolwiek udało się jeszcze kiedykolwiek stworzyć postacie, które chociaż trochę dorastałyby im do pięt.

    Tak, jak pisałam w którejś z poprzednich opinii na temat cyklu Zafóna - jest to mieszanina różnych gatunków literackich. Na kartach Labiryntu duchów pojawia się romans, fantasy, kryminał, literatura wojenna, obyczajówka... Na dobrą sprawę nie da się całkowicie określić, do której szufladki Labirynt duchów wsadzić.

    Jest mi straszliwie żal, że Zafóna już z nami nie ma i chociaż do przeczytania z jego twórczości zostało mi jeszcze pięć książek, to czuję, że mógł czytelników uraczyć jeszcze wieloma dobrymi historiami. Niestety, nie będzie nam to dane. Książki z cyklu o Cmentarzu Zapomnianych Książek stoją na mojej półce na honorowym miejscu. Jestem pewna, że sięgnę po nie w przyszłości jeszcze wielokrotnie, aby znów zanurzyć się w świecie wykreowanym przez Zafóna i odkryć szczegóły, które mi teraz umknęły, a które mogą sprawić, że ta opowieść będzie jeszcze pełniejsza i piękniejsza.
Z całego serca polecam.


Ocena: 8/10
Liczba stron: 896

Cień wiatru | Gra aniołaWięzień nieba | Labirynt duchów | Miasto z mgły

lipca 17, 2021

MID YEAR BOOK TAG #2021

MID YEAR BOOK TAG #2021

lipca 17, 2021

MID YEAR BOOK TAG #2021



Cześć,
w związku z wakacyjną atmosferą przychodzę dzisiaj do Was z książkowym tagiem, w którym odpowiem na różne pytania dotyczące książek przeczytanych w pierwszym półroczu 2021 roku.

1. Najlepsza książka tego półrocza?

Ciężko jest mi opisać, co ta książka robiła z moimi emocjami. Zapraszam do przeczytania recenzji, którą na jej temat napisałam - tutaj


2. Najlepsza kontynuacja serii?


    Uwielbiam i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy!

3. Nowość, za którą chcesz się zabrać?

    Nie potrafiłam się doczekać, kiedy przyjdzie do mnie ta książka. Bardzo jestem jej ciekawa :) 

4. Wyczekiwana premiera na drugą połowę roku?


    Nie śledzę za bardzo nowości książkowych, ponieważ dalej jestem na etapie wracania do blogosfery, a poza tym wolę kupować książki w antykwariatach, a wiadomo, że trzeba na nie trochę poczekać :) Chociaż muszę powiedzieć, że jestem bardzo ciekawa Suszy Neal'a i Jarroda Shustermana. Zabisałam się nawet na BookTour z tą książką i wszystko wskazuje na to, że będę się mogła z nią zapoznać w drugiej połowie sierpnia :) 



5. Największe rozczarowanie tego półrocza?

    Kolor magii Terry'ego Pratchett'a. Po tylu wszechobecnych zachwytach nad twórczością Pratchett'a to troszkę jednak się rozczarowałam. Za dużo różnych przygód wciśniętych na dwieście stron - więcej w recenzji


6. Największa niespodzianka tego półrocza?

 

    Nie czytam książek z motywem drugiej wojny światowej, ale ta książka jest naprawdę świetna i mądra. Moja dłuższa opinia tutaj ;) 

7. Nowy ulubiony autor?

    Brak, aczkolwiek Coleen Hoover może pretendować do tego tytułu.


8. Najnowszy crush książkowy?

    Niestety, żadnego.


9. Najnowszy ulubiony bohater?

    Jak wyżej :)


10. Książka, która doprowadziła cię do łez?

    Nie przypominam sobie żadnej uronionej łzy :)

11. Książka, która dała ci radość?


    Nie wiem, co prawda, czy radość, ale taki wewnętrzny spokój i przyjemność z czytania. Bardzo mi się podobała ta pozycja. 

12. Najładniejsza okładka książki kupionej w tym półroczu?



    Nie potrafiłam się zdecydować. Najwyraźniej moja wewnętrzna okładkowa sroka nie potrafi oprzeć się okładkom ze złotymi elementami.

13. Książka, którą chcesz skończyć czytać w następnym półroczu?

    Starałam się je omijać, ale zalew pozytywnych opinii i tak do mnie trafił, więc nie mogę obok tej serii przejść obojętnie.

lipca 14, 2021

#27 Kolor magii - Terry Pratchett

#27 Kolor magii - Terry Pratchett

lipca 14, 2021

#27 Kolor magii - Terry Pratchett

    Kto nigdy nie słyszał o książkach Terrego Ptratchetta i wykreowanym przez niego Świecie Dysku, ręka w górę! Co, nikt? Wcale mnie to nie dziwi. Zewsząd płynie wiele zachwytów, a fragmenty są cytowane często i gęsto na stronach i fanpage'ach dla książkoholików. Dotychczas nie przeczytałam żadnej z jego książek, co postanowiłam zmienić. Spisałam sobie wszystkie tytuły i zaczęłam od cyklu o Rincewindzie, choć podobno każdą książkę można czytać w dowolnej kolejności, bez znajomości poprzednich tomów. 
 
 
"Zastanawiał się, co to właściwie za życie, kiedy trzeba płynąć bez przerwy, by pozostać w tym samym miejscu. Bardzo podobne do jego życia, uznał."
    Kolor magii opowiada historię maga Rincewinda, który zna tylko jedno zaklęcie i na dodatek nie chce go wypowiedzieć. Rincewind, kiedyś wyrzucony z Niewidocznego Uniwersytetu staje się przewodnikiem dla Dwukwiata, pierwszego turysty zwiedzającego Dysk. Ci dwaj, wraz z Bagażem - magiczną skrzynią, przeżywają wiele przygód i wpadają w ogromną ilość tarapatów. 

    Bardzo ciężko było opisać, o czym ta książka jest. Fabuła zmienia się tak szybko, że wystarczy mrugnąć bądź na sekundę się zamyślić, żeby zgubić wątek. Bardzo często musiałam wracać kilka stron, ponieważ do umysłu wleciała mi jakaś myśl, która oderwała mnie od treści, mimo że oczy nadal ją śledziły, żeby nie wiedzieć co się stało i dlaczego. Na 208 stronach Terry Pratchett umieścił tyle, że akcja zmieniała się z sekundy na sekundę. Aż ciężko uwierzyć, że starczyło mu pomysłów na to, by Świat Dysku liczył sobie 41 tomów. 

    Plusem książki są jej bohaterowie, w tym Bagaż. Choć Rincewind bywał odrobinę irytujący to został ciekawie wykreowany. Dwukwiat zdecydowanie został moim ulubieńcem, włącznie z tendencją do wpadania w kłopoty, tak samo jak Bagaż ze swoimi nogami i magicznymi właściwościami.

    Świat Dysku został ciekawie skonstruowany. Pomysł na to, że magowie mogą uczyć się latami jednego zaklęcia, by zapomnieć je natychmiast po jego wypowiedzeniu - świetny. Krążąca gdzieś postać Śmierci i jej kwestie wypowiadane WIELKIMI LITERAMI, bogowie mieszający się w świat ludzi i czający się na ateistów, i potencjalna kosmiczna kopulacja żółwia, na którym stoją słonie, na których grzbietach umieszczony jest Dysk... Oryginalnie. 
 
    Mimo tych wszystkich plusów moja ocena jest raczej niska. Głównie przyjemność z czytania zabierało mi to, że wydarzenia dzieją się za szybko i za chaotycznie. Nie zrozumcie mnie źle, lubię, kiedy w książce się dzieje, ale tu jest różnego rodzaju sytuacji definitywnie za dużo wciśnięte. Z pewnością chwycę za kolejne tomy, jednak mam nadzieję, że ich fabuła będzie wolniejsza i skupiona na dwóch/trzech wątkach, a nie siedemdziesięciu trzech.

Ocena: 4/10
Liczba stron: 208
Cykl: Świat Dysku, Cykl o Rincewindzie

 
Kolor magii | Blask fantastyczny | Czarodzicielstwo | Faust Eryk | Ciekawe czasy | Ostatni kontynent | Ostatni bohater || Równoumagicznienie | Trzy wiedźmy | Wyprawa czarownic | Panowie i damy | Maskarada | Rybki małe ze wszystkich mórz (opowiadanie) | Carpe Jugulum || Mort | Kosiarz | Muzyka duszy | Wiedźmikołaj | Złodziej czasu | Śmierć i co potem nadchodzi (opowiadanie) || Piramidy | Pomniejsze bóstwa || Straż! Straż! | Teatr okrucieństwa (opowiadanie) | Zbrojni | Na glinianych nogach | Bogowie, honor, Ankh-Morpork | Piąty Elefant | Prawda | Straż nocna | Łups! | Niuch || Ruchome obrazki || Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie || Wolni Ciut Ludzie | Kapelusz pełen nieba | Zimistrz | W północ się odzieję | Pasterska korona | Potworny regiment || Piekło pocztowe | Świat finansjery | Para w ruch || Niewidoczni Akademicy

lipca 12, 2021

#26 Gołąb i wąż - Shelby Mahurin

#26 Gołąb i wąż - Shelby Mahurin

lipca 12, 2021

#26 Gołąb i wąż - Shelby Mahurin

    Niedawno miała premierę druga część tej książki, a mianowicie Krew i miód. Jej okładka (swoją drogą piękna) była wszędzie, a ja nawet nie czytałam pierwszej części! A z racji, że miałam ochotę na niezobowiązujące lektury, które dostarczyłyby mi jakiejś rozrywki, ale niekoniecznie zmuszały do intensywnego myślenia padło na Gołębia i węża autorstwa Shelby Mahurin.

"Czemu właściwie miałaby służyć pierwsza miłość, jeśli nie roztrzęsionym dłoniom i pozbawiającym tchu odkryciom?"

    Louise jest czarownicą. Kilka lat temu uciekła ze swojego sabatu, by ratować własne życie. Teraz wraz z przyjaciółką para się złodziejstwem. Ich celem jest pierścień, który mógłby zapewnić Lou bezpieczeństwo ponieważ sabat nie odpuszcza tak łatwo. Dodatkowo świat w którym żyje nie jest przyjazny czarownicom. Kościół i Łowcy, zwani Chasseurami polują na kobiety z magicznymi zdolnościami. Reid jest łowcą, jego celem życiowym jest wyeliminować jak najwięcej czarownic. Pewnym splotem wydarzeń Louise i Reid zostają zmuszeni do małżeństwa. Jak potoczą się ich losy? 

    Pomysł na fabułę nie był zbyt oryginalny. Polowanie na czarownice to motyw wałkowany już od baaaaaardzo dawna i ciężko wymyślić w nim coś nowego. Nie chcę zdradzać za dużo szczegółów, ale kwestia poświęcenia jednej osoby z sabatu też nie jest niczym nowym i wyjątkowym, mnie od razu na myśl przyszedł pewien serial, w którym podobny pomysł też został wykorzystany. Jednak to wszystko stworzyło całkiem ciekawą historię przy której nie najgorzej się bawiłam.

     Wątek romantyczny jest w zasadzie do przewidzenia, ale wszystko to, co dzieje się po drodze już niekoniecznie. Lou i Reid mają zupełnie inne charaktery, co doprowadza czasem do śmiesznych sytuacji. I chociaż wiadomo, jak to się wszystko skończy to ciągle czytelnik czeka w napięciu KIEDY nadejdzie happy end.

   Końcówka książki jest jazdą bez trzymanki, niektóre rozwiązania są bardzo zaskakujące i sprawiają, że natychmiastowo chce się sięgnąć po drugi tom. 

     Podobała mi się ta książka, chociaż myślę, że gdybym czytała ją z pięć lat lub osiem lat temu to zachwyciłaby mnie bardziej. Teraz jednak potrzebuję czegoś "ambitniejszego" niż trochę czarów i wątek romantyczny, żebym była całkowicie zachwycona. Aczkolwiek uważam, że była to dobra rozrywka i spełniła swoje zadanie bycia lekką i niezobowiązującą lekturą na czas urlopu.

Ocena: 6/10
Liczba stron: 476
Cykl: Gołąb i wąż

Gołąb i wąż | Krew i miód

lipca 11, 2021

#25 Layla - Colleen Hoover

#25 Layla - Colleen Hoover

lipca 11, 2021

#25 Layla - Colleen Hoover

    Po lekturze November 9 nie czekałam długo, żeby zabrać się za czytanie kolejnej książki Colleen Hoover, ale nie miałam za bardzo ochoty na typowy romans, a niepokojący napis na okładce głoszący, że "tej miłości nie pokona nawet śmierć" wraz z opisem i mroczną okładką zapowiadały ciekawą i nie do końca konwencjonalną lekturę.

"Dobrze wiesz, że ci, którzy czytają, żyją dłużej. Chcesz umrzeć młodo?"

    Leeds i Layla poznali się podczas wesela jej siostry. Dziewczyna zauroczyła go już od pierwszego momentu, kiedy niczym się nie przejmując pląsała po parkiecie, kiedy on wraz z zespołem grał na scenie. Od tamtego spotkania Leeds i Layla byli praktycznie nierozłączni. Jednak pewnego wieczoru wydarzyła się tragedia, Layla została postrzelona przez psychofankę mężczyzny. Od tamtego momentu dziewczyna długo dochodzi do siebie i nic nie jest takie, jak wcześniej. Na domiar wszystkiego, w domu wynajmowanym przez Leedsa i Laylę zaczynają się dziać dziwne, nienaturalne rzeczy...

    Od praktycznie pierwszych stron nie lubiłam Leedsa i to uczucie trwało mniej więcej do 3/4 książki. W zasadzie bardzo zmartwiłabym się, gdyby pojawił się jakiś czytelnik, który zagłębiający się w fabułę go lubił. Szczerze powiedziawszy to muszę przyznać, że przez większość książki nie lubiłam żadnego z bohaterów. Layli za ciągłe użalanie się, Leedsa, ale nie powiem konkretnie za co, ponieważ nie chcę Wam zdradzać fabuły, Willow, i jej egzystencji kosztem Layli. Ale nie było to nielubienie od tak, bo miałam taki kaprys. To jest celowe działanie autorki, by zrzucić po raz kolejny na czytelnika emocjonalną bombę, poprzez rozwiązanie całej sytuacji w sposób, którego człowiek praktycznie by się nie domyślił.

    No właśnie, ilekroć myślałam, że coś wiem to Colleen Hoover wytrącała mi karty z ręki. Ciągle zastanawiałam się, jak będzie wyglądało zakończenie, a kiedy w końcu nadeszło było zaskakująco dobre. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim pomysłem na fabułę, chociaż odrobinę przypominało mi Intruza Stephenie Meyer, jednak Colleen Hoover wymyśliła coś nowego, świeżego. Ciężko jest powiedzieć cokolwiek o fabule, bez zdradzania jej szczegółów, więc aby przekonać się, dlaczego bohaterowie wywarli na mnie takie, a nie inne uczucia po prostu musicie przeczytać tę książkę, a myślę, że warto się z nią zapoznać.

    Zapewne powtórzę moje poprzednie opinie o książkach Colleen Hoover, ale to nie jest ostatnia jej książka, którą przeczytam. Autorka dostarcza mi całej gamy emocji i nie pozwala się nudzić. Jestem zdziwiona, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem czegoś, co wyszło spod jej rąk, ponieważ jest ona popularna już od dobrych kilku lat. Polecam tę książkę, jeśli macie ochotę na książkę z lekkim dreszczykiem i niespodziewanym rozwinięciem!

Ocena: 6/10
Liczba stron: 320

lipca 05, 2021

#24 November 9 - Colleen Hoover

#24 November 9 - Colleen Hoover

lipca 05, 2021

#24 November 9 - Colleen Hoover

    Po lekturze It ends with us wiedziałam, że to nie ostatnia książka Colleen Hoover, po którą sięgnę. Leciałam akurat na wakacje i szukałam czegoś lekkiego i przyjemnego do poczytania w podróży. Wybór padł na November 9. Po przeczytaniu opisu skojarzyła mi się z filmem, który kiedyś oglądałam, a był on o parze ludzi, którzy przekazywali sobie metalową puszkę i zakładali się np. o to, że nie będą się widzieć przez następnych dziesięć lat*. W związku z czym zaczęłam czytać.
 

"Nie mogę powiedzieć, że jej wybór złamał mi serce, bo to oznaczałoby, że wciąż mam całe serce, które można złamać."
    Fallon i Ben po raz pierwszy spotykają się w restauracji, kiedy on ratuje ją podczas nieprzyjemnego spotkania z ojcem. Historia jak z komedii romantycznej, ponieważ on udaje jej spóźnionego na spotkanie chłopaka i uciera nosa ojcu. Tego dnia postanowili spotykać się co rok, 9 listopada, a w pozostałe dni absolutnie się nie kontaktować. Co wyniknie z tej historii? Czy to pierwsze spotkanie było całkowicie przypadkowe?

    Początkowo czytało się bardzo lekko. Fallon i Ben okazali się całkiem przyjemnymi bohaterami i przez chwilę myślałam, że będzie to typowa młodzieżówka z bajowym zakończeniem, gdzie wszystko jest z góry ustalone i wiadomo, jak cała historia się zakończy. Jednak im dalej w las tym ciekawiej. Z każdym spotkaniem Ben i Fallona wychodzą na jaw nowe fakty na temat ich wzajemnej relacji i przeszłości obojga. Po nitce do kłębka docieramy do prawdy. Po raz drugi Colleen Hoover pozwoliła mi się bujać na huśtawce emocji, chociaż przyznam, że nie aż tak bardzo, jak w przypadku It end with us, ale wtedy poprzeczkę postawiła bardzo wysoko.

    Z jednej strony November 9 jest to urocza historia dwojga nastolatków, którzy mają przed sobą całe życie, mogących popełniać głupoty, a także mieć potencjalnie miliony różnych miłości, a z drugiej strony pod warstwą tej zwykłości kryje się historia wywołująca ciarki na skórze i zastanawianie się, co by było gdyby... 

    Zamysł autorki był taki, żeby opisywać tylko wydarzenia, które miały miejsce 9 listopada i tak też zrobiła, jednak ociupinkę brakowało mi tego, co działo się pomiędzy, mimo że bohaterowie opowiadali o wydarzeniach, które działy się w pozostałe 364 dni. Jednak jest to tylko moje subiektywne uczucie i innym czytelnikom w żaden sposób nie musi brakować żadnego dopowiadania.

    Miło tak od czasu do czasu przeczytać coś lekkiego, ale jednak z morałem. Huśtawka nastrojów, na którą wsadza mnie Colleen Hoover i jej poczucie humoru potrafią być uzależniające po drugiej** przeczytanej przeze mnie jej książce wiem, że chwycę po następne i to w niedalekim czasie. Bardzo gorąco polecam, jeśli jednocześnie macie się ochotę rozerwać i odrobinę poekscytować.

Ocena: 7/10
Liczba stron: 336


*Po napisaniu recenzji znalazłam ten film, jego tytuł to "Miłość na żądanie"
** W zasadzie to przeczytałam kolejną jej książkę. Opinia o Layli w następnym poście :)

lipca 02, 2021

[6/2021] Podsumowanie miesiąca

[6/2021] Podsumowanie miesiąca

lipca 02, 2021

[6/2021] Podsumowanie miesiąca

    Cześć!
Dzisiaj zacznę od stosiku, który możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Na moich półkach znalazło się miejsce dla:

  • Sztuka kobiecości - Aneta Borowiec, Beata Wróbel
    Od daaawna chcę tę książkę przeczytać, kiedy pojawiła się w antykwariacie to nawet chwili się nie zastanawiałam. 
  • Sztuka kochania - Michalina Wisłocka
    Czytałam już kiedyś i bardzo mi się podobała.
  • Sztuka obsługi penisa - Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski
    Bardzo polecam, książka i dla kobiet i mężczyzn. 
  • Kiedy byłem dziełem sztuki - Eric-Emmanuel Schmitt
    Z Schmittem już się nieraz spotkałam, ale tej pozycji jeszcze nie przeczytałam, a za niecałe 3zł żal było nie wziąć.
  • Dziennik Bridget Jones; Bridget Jones. W pogoni za rozumem - Helen Fielding
    Uwielbiam! Te książki się nie starzeją. Przy okazji skompletowałam całą serię, w zeszłym miesiącu pokazywałam Wam, że kupiłam trzecią i czwartą część.
  • Ciemna strona - Szwedzcy mistrzowie kryminału
  • Jesteś cudem; Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett
    Bóg nigdy nie mruga już za mną, za niedługo pojawi się recenzja. Po lekturze postanowiłam zaopatrzyć się we własny egzemplarz.
  • Historia pszczół - Maja Lunde
    Nie czytałam, a już od dawna chcę.
  • Inferno; Początek - Dan Brown
    Przeczytałam Anioły i demony oraz Kod Leonarda da Vinci, potem się zatrzymałam. Pomyślałam, że fanie byłoby wrócić, ze względu na to, że książki Browna są dość mocno złożone i jestem ciekawa, czy będą mi się aktualnie podobały.
  • Władca Pierścieni - J.R.R. Tolkien
    Miałam chyba dwa podejścia do tej książki, ale nigdy nie przebrnęłam dalej niż rozdział o fajkowym zielu. Moja siostra uwielbia twórczość Tolkiena i w związku z tym chciałabym dać mu jeszcze jedną szansę. 
CZERWIEC W LICZBACH

W czerwcu udało mi się przeczytać 12 książek, czyli 3732 stron, co przekłada się na ~124 strony dziennie.

Przeczytane książki:
  • Harry Potter i Więzień Azkabanu - J.K. Rowling
  • Kolor magii - Terry Pratchett
  • Labirynt duchów - Carlos Ruiz Zafón
  • Jądro ciemności - Joseph Conrad
  • Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu - Regina Brett
  • Pamiętnik księżniczki - Meg Cabot
  • Pamiętnik księżniczki 2: Księżniczka w świetle reflektorów - Meg Cabot
  • Pamiętnik księżniczki 3: Zakochana księżniczka - Meg Cabot
  • Pamiętnik księżniczki 4: Księżniczka na dworze - Meg Cabot
  • Pamiętnik księżniczki 4 i 1/2: Akcja "Księżniczka" - Meg Cabot
  • Więzień Labiryntu - James Dashner
  • Dotyk śmierci - J.D. Robb

TBR na lipiec

    W czerwcu nie miałam większych planów czytelniczych, na dodatek na początku miesiąca przytrafił mi się zastój czytelniczy. W lipcu będę miała urlop, co zapewne będzie sprzyjało czytaniu na kocyku w ogródku. W planie mam następujące tytuły:

  • Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
  • Harry Potter i Czara ognia - J.K. Rowling
  • Sztuka kobiecości - Aneta Borowiec, Beata Wróbel
  • Historia pszczół - Maja Lunde
  • Miasto z mgły - Carlos Ruiz Zafón
  • Władca much - William Golding
A Wy macie idziecie w lipcu na urlop czy przekładacie go na sierpień? Robicie z tego tytułu plany czytelnicze?

Copyright © Let's read! , Blogger