maja 28, 2021

#16 It ends with us - Colleen Hoover

#16 It ends with us - Colleen Hoover

maja 28, 2021

#16 It ends with us - Colleen Hoover

    O książkach Coleen Hoover jest głośno już od bardzo dawna. Jeszcze kiedy funkcjonowałam w blogosferze 10 lat temu pojawiało się jej nazwisko dość często, a ja nigdy nie chwyciłam za żadną książkę tej autorki. Wydawało mi się, że jej książki to romansidła dla nastolatków i kompletnie mnie do nich nie ciągnęło. Ostatnio na moim bookstagramie zapytałam obserwujących o książki, które ich zachwyciły, jedną z odpowiedzi było "wszystkie książki Colleen Hoover", więc znalazłam pierwszą z brzegu na LubimyCzytać.pl, zaczęłam czytać... i przepadłam. Co ta książka zrobiła z moimi emocjami...

"Kiedy stoimy z boku, łatwo myśleć, że gdyby ktoś nas krzywdził, odeszlibyśmy od niego bez zastanowienia. Łatwo powiedzieć, że nie moglibyśmy kochać kogoś, kto nami poniewiera. To nie my czujemy miłość do tej osoby."

    Lily Bloom jest młodą kobietą, która w dzieciństwie doświadczyła przemocy domowej. Nigdy nie potrafiła zrozumieć matki, która nie odeszła od ojca, mimo że ten ją bił. Obiecała sobie, że nigdy nie dopuści do sytuacji, kiedy to ona będzie ofiarą przemocy. W życiu Lily pojawia się Ryle, przystojny neurochirurg, który jednakże nie jest zainteresowany związkami dłuższymi, niż na jedną noc. W życiu Lily oprócz Ryle pojawia się dawno niewidziany znajomy, którego powrót wywraca wszystko do góry nogami.

    Nie jestem w stanie opisać, co ta książka zrobiła z moimi wnętrznościami. Początkowo sądziłam, że to faktycznie będzie jakiś romans dla nastolatek, całkiem przyjemny nawet, momentami zabawny i trochę trzymający w napięciu. Ale to, co się podziało później wywróciło mi wszystko o 180 stopni. Przechodziłam od śmiechu przez szok do złości i z powrotem. Kompletna karuzela emocjonalna. Już dawno żadna książka nie podziałała na mnie tak, jak ta.

    Fabuła przedstawia nam zarówno wydarzenia dziejące się aktualnie, jak i te, które były w przeszłości, dzięki listom, które pisała Lily. Za ich pośrednictwem poznajemy historię znajomości z Atlasem oraz sytuację, jaka panowała w jej domu. Cóż, nie jest to łatwa tematyka i wydaje mi się, że nie jest często poruszana w książkach, po które mogą sięgnąć i nastolatkowie i dorośli, a przynajmniej ja raczej się z takimi powieściami nie spotkałam.

    Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Każde z nich ma swój charakter i każde ma w sobie coś, co można polubić. Na początku jedynie dziwiłam się matce głównej bohaterki, że przez wiele lat pozostawała w związku z mężczyzną, który ją bił. Zawsze mówię sobie, że gdyby mnie coś takiego spotkało (chociaż umówmy się, że mam nadzieję że nie) to byłby to pierwszy i ostatni raz, ale na dobrą sprawę nie wiem, jak zareagowałabym.

    Książka napisana jest lekkim językiem w bardzo przystępny sposób. Początkowo wydaje się, że to będzie klasyczny romans, w którym para poznaje się, zakochuje, po czym o coś się kłócą, rozstają, a potem do siebie wracają. Nic bardziej mylnego, a przynajmniej nie w takiej formie, jak można by to sobie wyobrażać. Jest to książka mimo wszystko głębsza, niż prosty romans i bardzo na tym zyskuje.

    Podczas czytania miałam ogromną karuzelę emocjonalną, co nie zdarzyło mi się od bardzo dawna, za co Colleen Hoover dostaje ogromnego plusa. Jestem pewna, że w najbliższym czasie sięgnę po inne jej książki. Dodatkowo cieszy mnie, że są to głównie powieści jednotomowe. Bardzo polecam przeczytać tę książkę.


Ocena: 9/10
Liczba stron: 352

maja 24, 2021

#15 Zorza polarna - Phlip Pullman

#15 Zorza polarna - Phlip Pullman

maja 24, 2021

#15 Zorza polarna - Phlip Pullman

    Pierwszy raz o Zorzy polarnej usłyszałam od swojej siostry, lecz nie o książce, ale o filmie. Bardzo jej się podobał i polecała, żebym obejrzała. Nie wiem, czy wytrwałam pół godziny, chociaż podejścia miałam dwa. Jakiś czas temu usłyszałam, że film powstał na podstawie książki i cóż... urzekły mnie piękne czarno-złote okładki. Stwierdziłam, że może z książkami będzie mi bardziej po drodze niż z filmem i po kilku miesiącach zabrałam się za czytanie.


"Niepokoić się o młodych to obowiązek starych – powiedział Bibliotekarz. – A zadaniem młodych jest lekceważyć niepokój starych."

    Lyra Belacqua jest jedenastoletnią dziewczynką, sierotą. Wraz ze swoim dajmonem mieszka w Kolegium Jordana, gdzie dni upływają jej na zabawach z oksfordzkimi dziećmi, wchodzeniem w różne zakamarki,  których nie powinna być, chodzeniu po dachach i, od czasu do czasu, nauce. Pewnego dnia zakrada się do sali, w której nigdy nie przebywała żadna kobieta i w szafie podsłuchuje rozmowy uczonych o tajemniczym Pyle. Tymczasem dzieci wraz ze swoimi dajmonami zaczynają znikać z całego kraju. Splotem wydarzeń Lyra wyrusza na poszukiwanie zaginionych dzieci.

    Cała książka miała potencjał. Magia, dajmony (stworzenia mogące zmieniać kształt, przybierające postać zwierzęcą), gadający niedźwiedź, zorza polarna, portal do innego wymiaru, zła banda porywająca dzieci, Cyganie... Ale coś nie wyszło. W powieści było bardzo dużo opisów w stosunku do dialogów, a jeśli dialogi już były to średnio ciekawe i nierealne.

    Z bohaterami też coś było nie tak. Począwszy od Lyry, która była ogromnie irytująca, kompletnie nie zachowywała się jak jedenastolatka, czasem wydawałoby się, że lat ma cztery, a czasem sto cztery. W pewnym momencie książki była sytuacja, że inny bohater rozcinał fokę, a u Lyry nie pojawiły się żadne emocje z tym związane, po prostu przyjęła to, jakby codziennie ktoś obrabiał przy niej w ten sposób zwierzę, bez jakiejkolwiek reakcji. Wydaje mi się, że żadna nastolatka się tak nie zachowuje. W dodatku pozwalano jej na wszystko. Chce jechać na niedźwiedziu do jakiejś oddalonej o wiele kilometrów wioski, bo ma przeczucie? Proszę bardzo, jedź, tylko dogoń nas potem. Bohaterowie wykreowania naprawdę nierealnie, chociaż tak jak wcześniej wspominałam, potencjał był.

    Podobały mi się zwroty akcji. Muszę przyznać, że zdarzały się momenty, w których byłam zaskoczona tym, co się stało i dlaczego. Zakończenie też daje nadzieję na ciekawe rozwinięcie fabuły w dalszych tomach.

    Czy przeczytam pozostałe dwa tomy trylogii? Nie wiem, ale chyba tak, bo głupio tak zacząć i nie skończyć, jednak trochę odczekam, zanim wrócę do Mrocznych materii. Ostatecznie w dalszych książkach wszystko może się zmienić i polepszyć. Czy polecam? I tak i nie. Nie, bo mi się nie podobało. Tak, ponieważ zbiera pozytywne opinie na różnych portalach, więc jej odbiór zależy od gustu czytającego (jak zawsze zresztą) i Wam może się podobać.

Ocena: 4/10
Liczba stron: 396
Cykl: Mroczne materie

Zorza polarna | Delikatny nóż | Bursztynowa luneta

maja 21, 2021

#14 Niewidzialne życie Addie LaRue - V.E. Schwab

#14 Niewidzialne życie Addie LaRue - V.E. Schwab

maja 21, 2021

#14 Niewidzialne życie Addie LaRue - V.E. Schwab

    Macie czasem tak, że jakaś okładka przewija się przez wszystkie social media tak wiele razy, że macie jej już dość? Ja tak. Ten tytuł bombardował mnie zewsząd. Bookstagram, BookTube, facebook, księgarnia, obok której przechodziłam. Książka V.E. Schwab była wszędzie. WSZĘDZIE! I to na dodatek z różnymi opiniami, ponieważ jedni ją kochają, a drudzy nienawidzą. Postanowiłam ją przeczytać, żeby dowiedzieć się o co tyle szumu, skąd te zachwyty, skąd ta niechęć. Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią. Jak myślicie, podobało mi się?

"Nie chcę należeć do nikogo innego, tylko do samej siebie. Chcę być wolna. Żyć, tak jak chcę, znaleźć własną drogę, kochać albo być sama, ale tylko z własnego wyboru. Jestem zmęczona brakiem wyboru, przerażona latami, które przeciekają mi przez palce. Nie chcę umrzeć tak, jak żyłam, bo to żadne życie."

    Adeline LaRue mieszka w małej francuskiej wiosce, w której najlepszym, co może spotkać kobietę jest dobre wyjście za mąż. Problem w tym, że Adeline nie chce takiego życia. Nie chce urodzić całej gromadki dzieci, żyć i umrzeć w tym samym domu. Adeline chce poznać świat. Pewnego dnia rodzice oznajmiają jej, że wydadzą ją za mąż za wdowca i że nie ma nic w tej kwestii do powiedzenia. Dziewczyna ucieka w dniu ślubu, po czym zawiera pakt z diabłem, sprzedaje mu swoją duszę, dzięki czemu staje się nieśmiertelna. Problem w tym, że od tego momentu nikt jej nie zapamiętuje, a wszyscy, których znała zapominają o jej istnieniu. 

    Akcja rozwija się raczej wolno. Przez całą książkę skaczemy między aktualnymi wydarzeniami, a tymi z przeszłości. Dowiadujemy się, jak na przestrzeni wieków Addie radziła sobie z byciem osobą, której nikt nie potrafił zapamiętać, jak zdobywała jedzenie czy dach nad głową. 
A w większości nie były to miłe wspomnienia. Addie nie mogła nigdy opowiedzieć nikomu swojej historii czy chociażby zapisać własnego imienia.  Aktualne wydarzenia przynoszą dziewczynie pewną zmianę, pojawia się ktoś, kto oprócz diabła, z którym zawarła pakt, może ją zapamiętać. Jednak i tu nie do końca jest to szczęśliwa historia.

    Fabuła raczej opiera się na emocjach, które autorka chce w czytelnikach wywołać. Złość, strach, smutek, szczęście, miłość, żal, nadzieja, poczucie niesprawiedliwości - to wszystko możemy tutaj znaleźć. A przynajmniej taki zamysł miała autorka, bo mnie fabuła jakoś ani nie porwała ani nie rozemocjonowała. Przeskoki czasowe mnie irytowały, najciekawsze wątki pochodziły z czasów współczesnych i ewentualnie wtedy, kiedy na scenę wkraczał diabeł we własnej osobie. 

     Addie początkowo miała potencjał. Potem okazało się, że zamiast korzystać z danego jej czasu bardziej użala się nad sobą. Możliwości miała niezliczoną ilość, a wolała kraść i zaliczać jednorazowe przygody. Henry również wydawał mi się na początku ciekawy, po czym wyszło na wierzch, że jest raczej przeciętny. Najlepszym bohaterem jest Luc, który od początku do końca miał jakiś charakter.

    Książka z ogromnym potencjałem okazała się średnia. Tacy sobie bohaterowie, taka sobie fabuła, denerwujące przeskakiwanie między teraźniejszością a przeszłością. Nie rozumiem, skąd te wszystkie zachwyty, ale na szczęście coś, co mi się nie podobało, nie musi nie podobać się Wam. Czy polecam? Raczej nie. Dla mnie jest to książka przereklamowana. Póki co jest to powieść jednotomowa, chociaż autorka zakończeniem zostawiła sobie otwartą furtkę i kto wie, może kiedyś na świat wyjdą dalsze tomy o historii Addie LaRue.

Ocena: 5/10
Liczba stron: 608

maja 18, 2021

#13 Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafón

#13 Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafón

maja 18, 2021

#13 Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafón

    Moja przygoda z cyklem Cmentarz Zapomnianych Książek powoli dobiega końca. Za mną już trzeci tom, przede mną czwarty, a w najbliższym czasie ma wyjść zbiór opowiadań. Kiedy zabierałam się za Grę anioła nie sądziłam, że aż tak zachwycę się tą serią i że po skończonej lekturze będę jeszcze długo o opisanych wydarzeniach w poszczególnych tomach myślała.



"Wariatem jest ten, kto ma się za całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa całą resztę."

    W tej części wracamy do Barcelony i dobrze znanych nam już bohaterów, czyli właścicieli księgarni Sempere i Synowie - Daniela i jego ojca, Fermina Romero de Torres'a oraz Davina Martina. Zbliża się ślub, a Fermin jest coraz bardziej osowiały i wychudzony. Pewnego dnia opowiada Danielowi całą swoją historię, której nie poznaliśmy w pierwszej części książki. 

    Bardzo szybko czytało mi się tę książkę, ponieważ pochłonęła mnie on bez reszty. Styl Zafóna jest niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Autora mogę określić jako mistrza słowa, potrafił mnie rozbawić, zasmucić, pocieszyć i to wszystko w krótkim odstępie czasu. I chociaż częściowo wiedziałam, jak historia Fermina się kończy to i tak autor trzymał mnie cały czas w napięciu.

    Trzeci tom trzyma poziom dwóch poprzednich, chociaż skupia się bardziej na wydarzeniach z przeszłości, niż teraźniejszości. Odpowiada na kilka na kilka pytań, które dotąd pozostawały bez odpowiedzi. Jeśli musiałam tę książkę odłożyć to ciągle zastanawiałam się, co będzie dalej. 

    Każdy tom cyklu Cmentarz Zapomnianych jest osobną historią, chociaż rekomendowałabym czytanie ich w kolejności, w jakiej pojawiały się na rynku. Chociaż każda z nich jest zamknięta to jednak pewne wydarzenia czy sytuacje mogą zdradzić czytelnikowi pewne tajemnice, których odkrywanie przynosi naprawdę dużo radości.

    Odrobinę się powtórzę, ale cieszę się, że nie przeczytałam tych książek wcześniej, bo mogłabym ich nie docenić tak bardzo, jak na to zasługują. Są jednocześnie zabawne i smutne. Fabuła potrafi wywołać w czytelniku naprawdę wiele emocji. Polecam się z nimi zapoznać, jeśli nie mieliście takiej okazji. Żal mi, że moja przygoda z Cmentarzem Zapomnianych Książek powoli dobiega końca, chociaż przede mną najgrubszy tom i zbiór opowiadań. 

Ocena: 7/10
Liczba stron: 416

maja 15, 2021

#12 Opowiadania - Ernest Hemingway

#12 Opowiadania - Ernest Hemingway

maja 15, 2021

#12 Opowiadania - Ernest Hemingway

    Wstyd się przyznać, ale nigdy nie przeczytałam nic, co napisał Ernest Hemingway. W szkole nie czytałam lektur, więc ominęło mnie zapoznanie się z książką "Stary człowiek i morze", co w sumie chyba wyszło mi na plus, bo gdy ją omawialiśmy na lekcji języka polskiego to nie wydała się jakoś szczególnie pasjonująca. 


    Wspominałam już wcześniej o plakacie-zdrapce i o tym, że prawdopodobnie z większą częścią książek, które się na nim znajdują nie zapoznałabym się, gdyby nie chęć zdrapania danego pola. W przypadku książki, którą dzisiaj chcę Wam przedstawić niczego bym nie straciła. 
"Kilimandżaro to pokryta śniegiem góra, wysokości 19 710 stóp, o której powiadają, że jest najwyższa w Afryce. Szczyt zachodni znany jest pod nazwą „Ngaje Ngai”, czyli Dom Boga. Tuż pod zachodnim szczytem leży wyschnięty i zamarznięty szkielet lamparta. Nikt nie potrafił dotąd wytłumaczyć, czego mógł szukać lampart na tak wielkiej wysokości."
    Książka Opowiadania Hemingwaya zawiera w sobie dwadzieścia jeden krótkich historii. Większość z nich jest kompletnie o niczym. Bohaterowie prowadzą nienaturalne, pozbawione sensu dialogi, w jednym zdaniu między postaciami jest wszystko w porządku, a w drugim ona jest obrażona i odchodzi, mimo że nic nie wskazuje na powód. Ilekroć już myślałam, że tym razem będzie lepiej, ponieważ pojawiła się jakaś iskra nadziei to się okazywało, że jednak dalej dno i wodorosty. Jeśli ktoś widział w tym zbiorze coś fascynującego czy ciekawego to wyślę mu prezent.

    Cóż, dzisiaj opinia wyjątkowo krótka, ale szczerze powiedziawszy to nie mam nic więcej do dodania. Na książkę szkoda jest czasu i żal mi drzew, które zostały ścięte, by mogła zostać wydrukowana, ponieważ jest dramatycznie zła. Jeśli nie przeczytacie tego zbioru opowiadań to naprawdę nic nie stracicie, a zaoszczędzony czas możecie przeznaczyć na coś bardziej wartego uwagi.

Ocena: 1/10
Liczba stron: 272

maja 12, 2021

#11 Dom soli i łez - Erin A. Craig

#11 Dom soli i łez - Erin A. Craig

maja 12, 2021

#11 Dom soli i łez - Erin A. Craig

    Dawno już nie czytałam niczego, co jest typowym młodzieżowym fantasy, Jak byłam nastolatką to się w tym gatunku zaczytywałam i jakiekolwiek inne mogłyby nie istnieć. Teraz mam trochę inny gust i potrzeba mi czegoś więcej, niż romans głównej bohaterki z przystojnym wampirem, żebym była oczarowana. Co więcej, boję się, że gdy po tego typu literaturę sięgnę to będę rozczarowana i zdenerwowana, że straciłam czas.

    Szukałam czegoś, co będzie miało tylko jeden tom. Mój wybór padła na "Dom soli i łez" Erin A. Craig, o którym pierwszy raz usłyszałam na booktube. Przyznaję, że chwyciłam też za tę książkę zupełnie nie widząc o czym ona konkretnie jest i wszystkiego dowiadywałam się podczas lektury.

"Noce jak ta należało dzielić, pamiętać i rozmawiać o nich po latach. Takie niebo było stworzone, by się pod nim całować."
    W domu Annaleigh od kilu lat bez przerwy trwa żałoba. Z dwunastu sióstr Thaumas zostało tylko osiem, na rodzinie ciąży klątwa zabierając jedną dziewczynę po drugiej. Annaleigh wraz z siostrami stara się wyjaśnić, co takiego stoi za całym ich nieszczęściem. Pewnego dnia dziewczyna słyszy historię o tajemniczych drzwiach, przez które przejście może odmienić los rodziny Thaumasów.

    Jestem pozytywnie zaskoczona tą książką, myślałam, że będzie odrobinę bardziej infantylna.Siostry Thaumas są nastolatkami bądź jeszcze dziećmi, żyją w czasach, w których ważne jest aby dobrze wyjść za mąż, a bale i tańce to jedna z ważniejszych rozrywek. Wraz z zagłębianiem się w lekturę okazuje się, że jednak nie jest tak, że bohaterki to głupie laleczki, a mające swój rozum młode kobiety. Bardzo podobało mi się też to, że w rodzinie księcia Ortuna tradycja mówi o tym, że majątek przejmuje najstarsze dziecko i nie ma to znaczenia, czy jest dziewczynką czy chłopcem.

    Fabuła jest ciekawa. Niemal od samego początku zastanawiałam się, czy rodzina Thaumasów naprawdę jest przeklęta czy wszystkie śmierci są tylko przypadkiem i ogromnym pechem. Razem z Annaleigh rozwiązujemy zagadkę śmierci Eulalie, gdyż dziewczyna nie uważa, że był to tylko wypadek. Krok po kroku dziewczyna bada różne tropy i finalnie dowiadujemy się co i jak. 

    Ale Annaleigh nie robi tego sama. W poszukiwaniu odpowiedzi, oprócz sióstr, towarzyszy jej przystojny i tajemniczy Casius. Wątek romantyczny całkiem mi się podobał, chociaż przez chwilę miałam wrażenie, że będzie też zmierzał w kierunku trójkąta miłosnego. Kolejne pytanie jest takie, czy Casius jest taki jak się wydaje? Czy być może maczał palce w nieszczęściach rodziny Thaumasów? Jak zwykle - odpowiedź w książce.

    Oprócz wątku kryminalnego i miłosnego w książce Dom soli i łez znajdziemy również grozę. Przyznam się, że chyba nigdy nie bałam się horrorów i raczej moje wzdrygnięcia polegały na elemencie zaskoczenia niż strachu, jednak ta książka w pewnym momencie sprawiła, że przeszedł mnie delikatny dreszcz. Nie pomógł fakt, że czytałam ją w środku nocy. Także plus jest ogromny. Kolejną fajną sprawą jest to, że pojawiła się taka chwila podczas czytania, że już sama nie byłam pewna co jest prawdą, a co szaleństwem i z niecierpliwością wypatrywałam rozwiązania.

    Aby nie było tak kolorowo to drobnym minusem jest to, że wątki przechery i magicznych drzwi zostały potraktowane odrobinę po macoszemu. Myślałam, że będą bardziej rozwinięte, a tak się niestety nie stało, ale co dla mnie jest niewystarczające dla kogoś innego może być w sam raz, więc się tym nie przejmujcie. 

    Podobała mi się ta książka. Dobrze się przy niej bawiłam, nie zmęczyła mnie, czytało mi się szybko. Nie było nic, co szczególnie mnie zirytowało, zakończenie mnie definitywnie usatysfakcjonowało. Bardzo fajna powieść jednotomowa, którą z czystym sercem mogę polecić.


Ocena: 7/10
Liczba stron: 432  

maja 09, 2021

#10 Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson

#10 Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson

maja 09, 2021

#10 Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson

    Nie upłynęło wiele czasu od momentu, kiedy skończyłam książkę "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" i sięgnęłam po jej kontynuację. Nie mogłam przestać myśleć o dalszych losach Lisbeth Salander i Mikaela Blomkwista, chociaż pierwsza część fabularnie była zamknięta. W każdym razie jestem po lekturze "Dziewczyny, która igrała z ogniem", która również pozostanie w moich myślach na dłużej.

 
 
    Lizbeth Salander podróżuje po świecie, odwiedza pomniejsze wysepki i korzysta z życia, a także ukradzionych kilku milionów. W redakcji miesięcznika Millenium Mikael Blomkvist wraz z dziennikarzem Dagiem oraz jego dziewczyną Mią planują wydanie książki oraz gazety o tematyce kobiet wykorzystywanych w seksbiznesie. W sprawę zamieszane są wysoko postawione osoby, którym bardzo zależy na tym, aby prawda nie wyszła na jaw. Niestety, w pewnym momencie sprawy dość mocno się komplikują. Co z tym wszystkim ma wspólnego Lisbeth i co wydarzyło się w jej przeszłości podczas Całego Zła?
 "Prowokowała go, grała tymi swoimi słodkimi dziecięcymi oczkami i uwiodła go ciałem, które mogłoby należeć do dwunastolatki. Pozwoliła mu się zgwałcić. To jej wina. Nigdy by nie zrozumieli, że ona w rzeczywistości wyreżyserowała przedstawienie. Zaplanowała..."

    Dziewczyna, która igrała z ogniem jest książką odrobinę inną, niż poprzedniczka. Przede wszystkim Mikael i Lisbeth nie odkrywają tajemnicy z przeszłości, tylko zajmują się tematem aktualnym, dziejącym się teraz.  Wydarzenia zmieniają się z minuty na minutę, a na dodatek czytelnik oprócz rozwiązania zagadki morderstwa próbuje (w moim przypadku z marnym skutkiem) domyślić się, co stało się w przeszłości Lisbeth i jak wpłynie to na jej przyszłość.

    Postacie są bardzo dobrze wykreowane i nie jest tak, że Larsson skupia się tylko na głównych bohaterach. Każda osoba pojawiająca się na kartach tego kryminału jest wprowadzona nieprzypadkowo, ma swoją przeszłość i udział w historii. Bohaterowie nie są opisani płytko, ale próżno szukać w Dziewczynie, która... przesady i nic nie wnoszących opisów. Wszystko ma znaczenie.

    Książka porusza bardzo aktualne tematy, chociaż została wydana w 2006 roku. Fakt, że kobiety są wykorzystywane seksualnie i zmuszane do pracy w seksbiznesie jest ciągle na czasie. Co prawda fabuła głównie skupia się na oprawcach, a nie ofiarach, czego było mi odrobinę szkoda, ale nie umniejsza to wartości książki.

    W przeciwieństwie do pierwszej części tej trylogii Dziewczyna, która igrała z ogniem nie jest jedną zamkniętą częścią, a zakończenie sprawia, że od razu chce się sięgnąć po następny tom, na szczęście mam tę możliwość. Końcówka książki to niemal jazda bez trzymanki. Pewne rzeczy się wyjaśniają, co niestety rodzi następne pytania. Chociaż raczkuję dopiero w temacie kryminałów to chyba jednak wolę zamkniętą formę, tzn. jeden tom, jedna historia, bez rozciągania na kilka książek, ale ostateczny werdykt wygłoszę po lekturze Zamku z piasku, który runął.

    Odrobinę ponad 700 stron czyta się bardzo szybko. Styl Larssona sprawia, że nawet nie ma kiedy odczuć tego, że książka ma grubość cegły. Postacie są dobrze wykreowane, fabuła przemyślana, zagadka skonstruowana po mistrzowsku. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej trylogii to bardzo polecam.


Ocena: 7/10
Liczba stron: 704

Co nas nie zabije | Mężczyzna, który gonił swój cień | Ta, która musi umrzeć

maja 03, 2021

#9 Bajki robotów - Stanisław Lem

#9 Bajki robotów - Stanisław Lem

maja 03, 2021

#9 Bajki robotów - Stanisław Lem

    Ostatni raz książkę z biblioteki (nie licząc tych potrzebnych na studia) wypożyczyłam w 2017 roku. Nie pamiętałam tego, tak samo jak hasła i loginu do wirtualnej czytelni i musiałam zapytać pani bibliotekarki. Jak już kiedyś wspominałam to czym jestem starsza to ciężej mnie zachwycić, a wolałabym nie mieć na swoich półkach książek, do których prawdopodobnie już nigdy nie wrócę, więc jest spora szansa na to, że z biblioteki publicznej będę korzystała teraz znacznie częściej. Zwłaszcza, że niektórych książek nie wyobrażam sobie czytać w wersji elektronicznej.

    Nie chcę się powtarzać, ale prawdopodobnie nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie plakat-zdrapka, który dostałam na Święta Bożego Narodzenia. Dodatkowo przy rozwijaniu zadrapało mi się to pole, więc automatycznie Bajki robotów przesunęły się na szczyt listy "do przeczytania". Pomyślałam, że jest to raczej krótka lektura, bo liczy sobie zaledwie 224 strony i w miarę szybko ją przeczytam. No i myliłam się.

(…) zabrakło głupców w całym Kosmosie, chociaż niektórzy mówią, że ich jeszcze sporo, a tylko drogi nie znają.    
    Bajki robotów składają się z piętnastu krótkich opowiadań, w trakcie lektury uświadomiłam sobie, że dwa z nich czytałam już kiedyś w książce do języka polskiego, dodatkowo jeden znajomy stwierdził, że aktualnie czyta tę książkę jego syn, co oznacza, że tamten podręcznik musiałam mieć w podstawówce. Także Bajki robotów nie były mi obce, chociaż kompletnie o tym nie pamiętałam.

    Cieszę się, że to nie była moja obowiązkowa lektura za czasów szkolnych, bo zniechęciłaby mnie do czytania. W ogóle nie umiałam się wgryźć w fabułę, kilkukrotnie przyłapywałam się na tym, że podczas czytania chwytała mnie jakaś myśl i orientowałam się o tym jakieś dwie strony później, przy czym kompletnie nie wiedziałam, co chwilę wcześniej przeczytałam. Język polski potrafi być kwiecisty, ale Lem jeszcze bardziej go ubarwił, co definitywnie nie ułatwiało zagłębiania się w jego opowieści. Gdyby nie tytuły bajek prawdopodobnie nie rozróżniałabym, kiedy skończyła się jedna, a zaczęła druga. Dopiero przy końcu jako tako udało mi się skoncentrować i czerpać przyjemność z lektury.

    Bajki robotów mają bardzo mało dialogów, za to bardzo dużo opisów. Dla mnie źle, ale inni to lubią. Spotkałam się z opinią, że pod płaszczem bajek Lem opisuje wydarzenia, które działy się, kiedy pisał ten zbiór. Nie jestem w stanie tego potwierdzić, ale być może ktoś orientuje się lepiej i podzieli się informacjami.

    Z racji, że to być może ze mną jest coś nie tak, a nie z książką to w planie mam jeszcze Solaris Lema. Nie wiem, kiedy się za niego zabiorę, ale kiedy do tego dojdzie to zapewne taką informacją się podzielę. Nie zniechęcam do czytania Bajek robotów, to, że mi się nie podobało to - jak zwykle - tylko moja subiektywna opinia, a nie wyrok.
Przeczytajcie i sami oceńcie.

Ocena: 3/10
Liczba stron: 224

maja 01, 2021

[4/2021] Podsumowanie miesiąca

[4/2021] Podsumowanie miesiąca

maja 01, 2021

[4/2021] Podsumowanie miesiąca


    Cześć,

przychodzę dzisiaj z czymś, czego nie robiłam od baaaaaaardzo dawna, czyli podsumowaniem czytelniczym miesiąca i stosikiem książek, które w tym roku zamieszkały razem ze mną. Co jest w ogóle niesamowite, ponieważ ostatnią książkę dla siebie kupiłam pod koniec 2019 roku. Ale o tym za chwilę, teraz garść tytułów i liczb.

    Przeczytałam 12 książek, czyli 4892 strony, co przekłada się na ~163 strony dziennie. Chyba nie najgorzej, co? 

Lista przeczytanych książek:

    Przesłuchałam też jeden audiobook, czyli Folwark zwierzęcy George'a Orwella, chociaż lepiej byłoby powiedzieć, że dokończyłam go słuchać. Lepiej, żebym się nie przyznawała, kiedy zaczęłam ツ

    Najlepszą przeczytaną książką było It ends with us z oceną 9/10, a najgorszą Opowiadania Ernesta Hemingway'a, która w ogóle mi się nie podobała i dostała ode mnie 1/10. Średnia z wszystkich przyznanych przeze ocen to 5,30. 

    Spontanicznie wzięłam również udział w instagramowym maratonie z Harry'm Potterem. Ostatnio wracając z pracy pomyślałam, że już dawno nie czytałam HP, a na następny dzień okazało się, że taki maraton jest organizowany, co najwyraźniej było znakiem z nieba. Zdecydowałam, że podejmę się wyzwania przeczytania dwóch pierwszych tomów, a jeśli mi się uda to i trzeciego. Jednak od razu zastrzegam, że raczej nie będę pisała na jego temat opinii, bo HP kocham z całego serduszka i czytałam już serię tyle razy, że chyba nie jestem w stanie się obiektywnie wypowiedzieć.


    A teraz coś, na co wszyscy czekali, czyli stosik. Muszę powiedzieć, że poszalałam. Najczęściej są to książki z drugiej ręki, tylko dwie zostały kupione jako nówki-sztuki w sklepie wydawnictwa Muza. 

Po lewej od góry: Wołanie kukułki, Jedwabnik, Żniwa zła, Zabójcza biel, Niespokojna krew - Robet Galbraith; Cień wiatru, Gra anioła, Więzień nieba, Labirynt duchów - Carlos Ruiz Zafón; Morderstwo w Orient Expressie - Agata Christie; Opowieść podręcznej - Margaret Atwood; Zapisane w wodzie, Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkins.
Po prawej od góry: Co nas nie zabije, Mężczyzna, który gonił swój cień, Ta, która musi umrzeć - David Lagercrantz; Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Dziewczyna, która igrała z ogniem, Zamek z piasku, który runął - Stieg Larsson; Więzień Labiryntu, Próby ognia, Lek na śmierć - James Dashner.

    W planie na nadchodzący miesiąc mam:

Złodziejkę książek i Dziwne losy Jane Eyre będę czytała ze względu na zdrapkę, o której już wspominałam. Miałam również ochotę na reportaż, więc na listę trafiły dwie książki z tego gatunku - Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? i Jeden z nas.... Mindhuntera chcę przeczytać, ze względu na to, że ciekawi mnie, co dzieje się w umyśle psychopatów, poza tym oglądałam serial, a dopiero potem okazało się, że powstał na bazie książek. Zamek z piasku... i Labirynt duchów pojawił się w ramach kończenia zaczętych serii, a Nienawiść to połowa zemsty z powodu tego, że miałam lecieć do Aten, ale odwołali mi lot.

    Zapraszam Was do obserwowania mojego instagrama, gdzie jestem znacznie częściej niż tutaj. Możecie też podawać swoje loginy, żebym mogła Was znaleźć. Jeśli macie konto na LubimyCzytać.pl to też chętnie je poznam! :)

A jakie są Wasze plany? 
Pochwalcie się też swoimi wynikami!

PS. Właśnie okazało się, że Mindhunter to też literatura faktu, więc w moim TBR są aż trzy reportaże. 

Copyright © Let's read! , Blogger