kwietnia 11, 2021

#4 Tajemnicza śmierć Marianny Biel - Marta Matyszczak

    Jakie jest moje miasto? Nie jest to co prawda Nowy Jork, Dubaj albo chociaż Warszawa, ale jednocześnie uważam, że nie ma się czego wstydzić. Mamy duży park, a w nim zoo, wesołe miasteczko i planetarium, największe i najstarsze w Polsce. W moim mieście znajduje się też jeden z trzech najwyższych budynków mieszkalnych dwudziestolecia międzywojennego, nazywany drapaczem chmur, chociaż już wiele innych budynków zdążyło go przerosnąć. Moje miasto jest też jednocześnie brudne, sadza wylatuje z kominów, a po niektórych ulicach lepiej nie chodzić po nocy. Spędziłam tu całe moje dotychczasowe życie, przeszłam przez wszystkie etapy edukacji, moje życie zawodowe też odbywało się głównie tu (oprócz jednej pracy), przeżywałam tu zarówno pierwsze miłości jak i zawody na tym polu, i naprawdę rozumiem, że można tego miasta nienawidzić. Ale nie wolno na nie pluć. Skąd jestem? Z Chorzowa.

    Dlaczego o tym w ogóle piszę, skoro w ogóle nie planowałam ujawniać skąd jestem? Ano dlatego, że jakiś czas temu dowiedziałam się, że jest książka, której akcja rozgrywa się w moim mieście i postanowiłam ją przeczytać. I od razu powiem, że nie podobała mi się.


"Bo musicie wiedzieć, że ja nad wszystko przedkładam jedzenie. Nad wszystko! Głaskanie, spacerki, leżenie na kanapie, wysłuchiwanie tego, jaki jestem piękny, a nawet spanie."

    W chorzowskiej kamienicy przy ulicy 11 Listopada 113 zostały odnalezione zwłoki Marianny Biel, starszej pani, byłej aktorki. Zwłoki odkrywa nowy lokator, Szymon Solański wraz z swoją koleżanką i jednocześnie sąsiadką, Różą Kwaiatkowską. Śmierć Marianny Biel to przypadek czy może czyjeś celowe działanie? Nie wiadomo, ale policja szybko umarza sprawę. Szymon, były policjant a teraz prywatny detektyw, razem z Różą, która jest dziennikarką i psem adoptowanym z lokalnego schroniska Guciem próbują rozwiązać tajemniczą śmierć. Trzeba powiedzieć również, że wspomniany Gucio jest jednym z narratorów i z jego perspektywy możemy poznać sporą część fabuły.

    Zacznę od plusów i przejdę do minusów. Książka jest napisana poprawnym językiem, na kartkach historii można się również spotkać z śląską gwarą. Fragmenty pisane z perspektywy psa i jego spojrzenie na świat było lepszą stroną tej książki, jedynie w momentach psiej narracji udawało mi się od czasu do czasu uśmiechnąć, chociaż rzadko, a powieść jest określana jako napisana w sposób humorystyczny. No i to by było na tyle. Minusów jest znacznie więcej.

    Przez większą część książki miałam wrażenie, że autorka ma jakieś poważne kompleksy i nienawidzi świata. Każdy bohater, prócz Szymona i Gucia, jest albo gruby, albo głupi, albo alkoholik, albo śmierdzący, albo wszystko na raz. Dodatkowo śmieje się z prób Róży w dążeniu do lepszej sylwetki, przecież to takie zabawne, kiedy otyła osoba podejmuje walkę o lepszy wygląd i zdrowie. Każde mieszkanie to zawilgocona i zagrzybiona melina, a z każdej sieni wali moczem i gnijącymi śmieciami. Autorka posunęła się do stwierdzenia, że dzielnica, w której spędziłam swoje całe życie to slamsy i widok jak z kraju trzeciego świata. Jasne, nie jest to Hollywood, ale myślę, że posunęła się o wiele za daleko.

    Książka dzieje się zarówno w czasie teraźniejszym, jak i mamy do czynienia z retrospekcjami. W jednej z retrospekcji pojawiło się stwierdzenie, że chłopak, który podoba się Mariannie Biel uważa ją za dziołchę* z Chorzowa, prowincjuszkę, mimo że studiowała w Krakowie. Uważam, że Chorzów nie jest ani trochę gorszy od Krakowa i oburza mnie fakt, że Marta Matyszczak zamieściła takie coś w swojej książce.

    Oburza mnie również fragment: "Obok jedynki stała szkoła muzyczna, z której dochodziło teraz rzępolenie jakichś przygłuchych bachorów, zarzynających na skrzypcach Mozarty czy Bachy. Pomnikowy Chopin na wspomnianym skwerku, choć z betonu, musiał dostawać drgawek z obrzydzenia". Pani Marto, powinna się Pani wstydzić i wystąpić z publicznymi przeprosinami dla szkoły i "bachorów", które do niej chodzą. Bo nie ma Pani zielonego pojęcia, jak to wygląda od środka.

    Kolejną rzeczą, której nie mogę znieść jest to, że nazwy jednego z barów, sklepu i jego motta (sklep nazywa się Wielbłąd, a jego hasło reklamowe to "Człowiek nie wielbłąd, napić się musi") czy klubu go-go mieszczącego się nad nim zostały podane bezbłędnie i ze szczegółami, za to Teatr Rozrywki, który jest jednym z elementów wizytówki Chorzowa został przemianowany na Teatr Uciecha. Serio Pani Marto, serio? 

    Na 304 stronach książki zostało upchnięte dużo. Kłopoty małżeńskie, morderstwo (a nawet dwa), śledztwo, walka z alkoholizmem, problemy małżeńskie, złe wybory miłosne, ukrywane tajemnice, homoseksualizm, romans pozamałżeński. Wszystko to okraszone krytyką i niezadowoleniem. Może jakby autorka skupiła się na dwóch, ewentualnie trzech wątkach wypadłoby to lepiej. Rozwiązanie zagadki tajemniczej śmierci Marianny Biel nie przyniosło jakiejś wielkiej ekscytacji we mnie, jako czytelniku, bo już znudzona byłam wszystkimi pobocznymi wątkami i wkurzona przez wyżej wymienione rzeczy.

    Postanowiłam, że przeczytam jeszcze jedną książkę Marty Matyszczak, ale zrobię to dopiero wtedy, jak ochłonę. Chcę zobaczyć, czy autorka jest pełna niechęci tylko dla Chorzowa, czy to taka ogólna tendencja. Czy polecam książkę? Nie. Nie wniosła do mojego życia niczego pozytywnego, straciłam tylko czas, który mogłam przeznaczyć na coś bardziej wartościowego. 


Ocena: 2/10 
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2017
Seria: Kryminał pod psem

* dziewczynę


Tajemnicza śmierć Marianny Biel | Zbrodnia nad urwiskiem | Strzały nad jeziorem | Zło czai się na szczycie | Morderstwo w hotelu Kattowitz | Trup w sanatorium | Wypocznij i zgiń | Las i ciemność | Noc na blokowisku

9 komentarzy:

  1. Tytuł ciekawy, ale na książkę raczej się nie skuszę, skoro nic pozytywnego nie wnosi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieprzyjemnie się czyta takie pełne niezadowolenia książki. Z dwojga złego już wolę, kiedy wszystko jest idealne, jakby autor patrzył na świat przez różowe okulary. O swoim mieście przykro czytać taką opinię innego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Na książki, w których świat opisywany jest pozytywnie od razu jakoś tak lepiej patrzy, a powieści, w których wszystko jest "na nie" od razu człowieka negatywnie nastawiają.

      Usuń
  3. Chyba czytałam coś innego tej autorki i nie podobało mi się :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę ;) to nie nastawiam się jakoś specjalnie pozytywnie na następne tomy.

      Usuń
  4. Czasem tak jest, że jesteśmy rozczarowani. Naturalna sprawa. Jednak fajnie czyta się książki z akcją powieści we własnym mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie sądziłam, że będzie aż tak źle i całkiem się cieszyłam, że taka książka powstała, co więcej znam ludzi, którym się ona podobała i też są z tego miasta ;)

      Usuń
  5. Tytuł tej książki już mam zanotowany. Kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Let's read! , Blogger