maja 03, 2021

#9 Bajki robotów - Stanisław Lem

    Ostatni raz książkę z biblioteki (nie licząc tych potrzebnych na studia) wypożyczyłam w 2017 roku. Nie pamiętałam tego, tak samo jak hasła i loginu do wirtualnej czytelni i musiałam zapytać pani bibliotekarki. Jak już kiedyś wspominałam to czym jestem starsza to ciężej mnie zachwycić, a wolałabym nie mieć na swoich półkach książek, do których prawdopodobnie już nigdy nie wrócę, więc jest spora szansa na to, że z biblioteki publicznej będę korzystała teraz znacznie częściej. Zwłaszcza, że niektórych książek nie wyobrażam sobie czytać w wersji elektronicznej.

    Nie chcę się powtarzać, ale prawdopodobnie nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie plakat-zdrapka, który dostałam na Święta Bożego Narodzenia. Dodatkowo przy rozwijaniu zadrapało mi się to pole, więc automatycznie Bajki robotów przesunęły się na szczyt listy "do przeczytania". Pomyślałam, że jest to raczej krótka lektura, bo liczy sobie zaledwie 224 strony i w miarę szybko ją przeczytam. No i myliłam się.

(…) zabrakło głupców w całym Kosmosie, chociaż niektórzy mówią, że ich jeszcze sporo, a tylko drogi nie znają.    
    Bajki robotów składają się z piętnastu krótkich opowiadań, w trakcie lektury uświadomiłam sobie, że dwa z nich czytałam już kiedyś w książce do języka polskiego, dodatkowo jeden znajomy stwierdził, że aktualnie czyta tę książkę jego syn, co oznacza, że tamten podręcznik musiałam mieć w podstawówce. Także Bajki robotów nie były mi obce, chociaż kompletnie o tym nie pamiętałam.

    Cieszę się, że to nie była moja obowiązkowa lektura za czasów szkolnych, bo zniechęciłaby mnie do czytania. W ogóle nie umiałam się wgryźć w fabułę, kilkukrotnie przyłapywałam się na tym, że podczas czytania chwytała mnie jakaś myśl i orientowałam się o tym jakieś dwie strony później, przy czym kompletnie nie wiedziałam, co chwilę wcześniej przeczytałam. Język polski potrafi być kwiecisty, ale Lem jeszcze bardziej go ubarwił, co definitywnie nie ułatwiało zagłębiania się w jego opowieści. Gdyby nie tytuły bajek prawdopodobnie nie rozróżniałabym, kiedy skończyła się jedna, a zaczęła druga. Dopiero przy końcu jako tako udało mi się skoncentrować i czerpać przyjemność z lektury.

    Bajki robotów mają bardzo mało dialogów, za to bardzo dużo opisów. Dla mnie źle, ale inni to lubią. Spotkałam się z opinią, że pod płaszczem bajek Lem opisuje wydarzenia, które działy się, kiedy pisał ten zbiór. Nie jestem w stanie tego potwierdzić, ale być może ktoś orientuje się lepiej i podzieli się informacjami.

    Z racji, że to być może ze mną jest coś nie tak, a nie z książką to w planie mam jeszcze Solaris Lema. Nie wiem, kiedy się za niego zabiorę, ale kiedy do tego dojdzie to zapewne taką informacją się podzielę. Nie zniechęcam do czytania Bajek robotów, to, że mi się nie podobało to - jak zwykle - tylko moja subiektywna opinia, a nie wyrok.
Przeczytajcie i sami oceńcie.

Ocena: 3/10
Liczba stron: 224

8 komentarzy:

  1. "Solaris" jest rewelacyjne! Czytałam i słuchałam audiobooka, którego zresztą gorąco polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanowię się nad tą formą przy zapoznawaniu się z Solarisem ;)

      Usuń
  2. Mam w planach sięgnięcie po Lema - bo w sumie wstyd nie znać, a wypadałoby mieć chociaż minimalne wyrobione zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam jakąś inną książkę, niż "Bajki robotów" :)

      Usuń
  3. Ja jeszcze nic nie czytałam Lema, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastycznie, jednak mimo otaczających nas nowości książkowych warto znać też trochę klasyki :)

      Usuń

Copyright © Let's read! , Blogger