Pierwszy raz o Zorzy polarnej usłyszałam od swojej siostry, lecz nie o książce, ale o filmie. Bardzo jej się podobał i polecała, żebym obejrzała. Nie wiem, czy wytrwałam pół godziny, chociaż podejścia miałam dwa. Jakiś czas temu usłyszałam, że film powstał na podstawie książki i cóż... urzekły mnie piękne czarno-złote okładki. Stwierdziłam, że może z książkami będzie mi bardziej po drodze niż z filmem i po kilku miesiącach zabrałam się za czytanie.
"Niepokoić się o młodych to obowiązek starych – powiedział Bibliotekarz. – A zadaniem młodych jest lekceważyć niepokój starych."
Lyra Belacqua jest jedenastoletnią dziewczynką, sierotą. Wraz ze swoim dajmonem mieszka w Kolegium Jordana, gdzie dni upływają jej na zabawach z oksfordzkimi dziećmi, wchodzeniem w różne zakamarki, których nie powinna być, chodzeniu po dachach i, od czasu do czasu, nauce. Pewnego dnia zakrada się do sali, w której nigdy nie przebywała żadna kobieta i w szafie podsłuchuje rozmowy uczonych o tajemniczym Pyle. Tymczasem dzieci wraz ze swoimi dajmonami zaczynają znikać z całego kraju. Splotem wydarzeń Lyra wyrusza na poszukiwanie zaginionych dzieci.
Cała książka miała potencjał. Magia, dajmony (stworzenia mogące zmieniać kształt, przybierające postać zwierzęcą), gadający niedźwiedź, zorza polarna, portal do innego wymiaru, zła banda porywająca dzieci, Cyganie... Ale coś nie wyszło. W powieści było bardzo dużo opisów w stosunku do dialogów, a jeśli dialogi już były to średnio ciekawe i nierealne.
Z bohaterami też coś było nie tak. Począwszy od Lyry, która była ogromnie irytująca, kompletnie nie zachowywała się jak jedenastolatka, czasem wydawałoby się, że lat ma cztery, a czasem sto cztery. W pewnym momencie książki była sytuacja, że inny bohater rozcinał fokę, a u Lyry nie pojawiły się żadne emocje z tym związane, po prostu przyjęła to, jakby codziennie ktoś obrabiał przy niej w ten sposób zwierzę, bez jakiejkolwiek reakcji. Wydaje mi się, że żadna nastolatka się tak nie zachowuje. W dodatku pozwalano jej na wszystko. Chce jechać na niedźwiedziu do jakiejś oddalonej o wiele kilometrów wioski, bo ma przeczucie? Proszę bardzo, jedź, tylko dogoń nas potem. Bohaterowie wykreowania naprawdę nierealnie, chociaż tak jak wcześniej wspominałam, potencjał był.
Podobały mi się zwroty akcji. Muszę przyznać, że zdarzały się momenty, w których byłam zaskoczona tym, co się stało i dlaczego. Zakończenie też daje nadzieję na ciekawe rozwinięcie fabuły w dalszych tomach.
Czy przeczytam pozostałe dwa tomy trylogii? Nie wiem, ale chyba tak, bo głupio tak zacząć i nie skończyć, jednak trochę odczekam, zanim wrócę do Mrocznych materii. Ostatecznie w dalszych książkach wszystko może się zmienić i polepszyć. Czy polecam? I tak i nie. Nie, bo mi się nie podobało. Tak, ponieważ zbiera pozytywne opinie na różnych portalach, więc jej odbiór zależy od gustu czytającego (jak zawsze zresztą) i Wam może się podobać.
Ocena: 4/10
Liczba stron: 396
Cykl: Mroczne materie
Słyszałam ale nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńI niczego nie straciłaś :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. W sumie wydaje się ciekawa. Jestem ciekawa, czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJakby co to czekam na opinię :)
UsuńCzytałam jako dziecko i nie zauważyłam tych wszystkich błędów. Wtedy była to dla mnie bardzo dobra książka, którą miło wspominam. Chyba powinnam doczytać trylogię do końca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jako dziecko nie analizuje się książek w ten sposób, jak robią to dorośli :) Ja zapewne dokończę, chociaż tak jak pisałam - waham się
Usuń