Jakie są książki z serii butikowej Albatrosa każdy wie - piękne i bardzo zachęcają do tego, by po nie sięgnąć. Na pozycję Była sobie rzeka miałam ochotę już od jakiegoś czasu, a chęć ta wzmogła się po lekturze Trzynastej opowieści tej samej autorki. Trzynasta opowieść podobała mi się bardzo, więc nie widziałam żadnych przeszkód, by zapoznać się z innymi pozycjami Diane Setterfield, choć opinie o "Była sobie rzeka" słyszałam różne. Jedni się zachwycają, inni niekoniecznie.
"Czy każdy z nas nie robi czasem czegoś niespodziewanego? Czy nie lubimy od czasu do czasu zerwać z nawykami i postąpić inaczej niż zawsze?"
Pewnej zimowej nocy w gospodzie nad rzeką otwierają się drzwi, a w nich staje pokiereszowany mężczyzna z martwą dziewczynką na rękach. Nawet stali bywalcy, którzy uwielbiają opowiadać i słuchać opowieści nie są w stanie uwierzyć w to, co dzieje się na ich oczach, ponieważ godzinę po pojawieniu się nieznajomego dziewczynka... zaczyna oddychać. Trzy rodziny są gotowe do przyjęcia pod swój dach dziecka. Pierwsza, która dwa lata wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach utraciła córkę i uważa, że ta do nich powróciła. Druga, dla której dziecko jest owocem sekretnego małżeństwa syna. Oraz trzecia, a osobie gospodyni proboszcza, która uważa, że dziewczynka jest jej młodszą siostrą. Niestety, dziecko nie mówi i nikt nie jest w stanie rozstrzygnąć, kim jest i skąd się wzięła.
Ta książka jest niczym rzeka. Czasem płynie wolno, aż za wolno, a czasem jej nurt jest nie do doścignięcia. Największym problemem jest chyba jednak to, że jest to głównie powolna opowieść nie tylko o dziewczynce, która miała być martwa, ale też o pielęgniarce Ricie, małżeństwie prowadzącym gospodę, gospodyni na probostwie i jej kłopotach, małżeństwie Voughanów... Wszystkie te wątki, częściowo kompletnie od siebie różne w pewnym momencie splatają się i odkrywają tajemnicę stojącą za Amelią, Ann, czy też Alice...
Każdy z bohaterów jest inny, ale z całą pewnością moim ulubionym był Robert Armstrong, który urzekł mnie od pierwszych chwil. Myślę, że w prawdziwym życiu chciałabym spotkać kogoś takiego, jak on. Pozostałych bohaterów też można polubić, jednym kibicować bardziej, a drugim wcale. Trzeba przyznać, że Dianne Setterfield nie stworzyła płaskich postaci, każde z nich ma swoją historię do opowiedzenia.
Przez całą książkę zastawiałam się, czyim dzieckiem jest dziewczynka, którą wszyscy chcieliby do siebie przygarnąć. Są osoby, które się tego domyśliły, jednak ja nie należę do tego grona. Dla mnie było to lekkie zaskoczenie, bo typowałam zupełnie inne osoby. Jestem ciekawa, czy Wy bylibyście się w stanie domyślić, kto jest rodzicem dziewczynki?
Mimo ogólnie dobrego wrażenia, które zrobiła na mnie ta książka to po kilku dniach od lektury uważam ją za po prostu okej, ale bez szału. Były dłużące się momenty, czasem autorka próbowała budować napięcie, ale jakoś jej to nie wychodziło. Było dobrze, ale mogło być lepiej. Jeśli lubicie powolne książki to powinna Wam się spodobać. Jeśli wolicie pędzącą fabułę to definitywnie nie jest książka dla Was.
Ocena: 6/10
Liczba stron: 480
Kirke | Pieśń o Achillesie | Rebeka | Moja kuzynka Rachela | Trzynasta opowieść | Była sobie rzeka | Czarne skrzydła czasu | Syrena i pani Hancock | Milczący zamek | Oberża na pustkowiu | Cztery muzy | Zapomniany ogród
Ta książka jest na mojej liście i jakoś nie mogę się za nią zabrać. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach zebrać całą serię butikową.
OdpowiedzUsuńJak na nią trafię to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTrzynastą opowieść zamierzam czytać, a co do tej książki, to z jednej strony mnie intrygowała, z drugiej - pozostawiła niedosyt. Spodziewałam się większej roli rzeki jako jednego z literackich bohaterów książki. Jednak jestem fanką poprowadzenia ekspozycji w tej powieści i nienachalnego, powolnego wątku romansowego, który jest jednym z pobocznych tematów w tej książce. Zdecydowanie to książka dla osób, które lubią takie leniwe prowadzenie akcji, z olbrzymią ilością retrospektyw. Oceniłabym ją wysoko, ale moje oczekiwania przed lekturą były jeszcze większe.
OdpowiedzUsuń