*w razie gdyby na tę opinie trafili jacyś uczniowie to proszę jej nie używać w żadnym szkolnym referacie, bo prawdopodobnie nie dostaniecie dobrej oceny, a tak w ogóle to najlepiej przejdźcie do ostatniego akapitu recenzji, wszystko Wam wyjaśni*
Nie wiem, czy już kiedykolwiek o tym wspominałam, ale przestałam czytać lektury w gimnazjum, kiedy mój zapał pokonali Krzyżacy na jednej z pierwszych pięćdziesięciu stron. Potem przeczytałam jeszcze tylko "Małego księcia", ale to byłoby na tyle. Do końca szkoły średniej z lektur nie przeczytałam już nic. I wiecie co? Nic a nic nie żałuję. Chociaż przyznam się, że miałam próby przeczytania w technikum "Chłopów", ale pokonała mnie scena, w której matka chciała założyć dziecku czapkę z kutasikami (nie oceniajcie, byłam nastolatką). Do "Jądra ciemności", które dziś Wam przedstawię również się kiedyś przymierzałam, ale już nawet nie pamiętam powodu, przez który nie dokończyłam czytać.
"Jestem łagodny jak nowonarodzone dziecię, ale nie lubię, aby mi dyktowano, co mam robić."
Wyjątkowo dziś posłużę się opisem wydawcy, aby w kilku zdaniach streścić fabułę i za chwilę wyjaśnię dlaczego.
„Jądro ciemności” to opowieść o podróży do kresu cywilizowanego świata i
granicach własnej wyobraźni. Marlow, główny bohater powieści, tak jak
sam Conrad przed laty, podróżuje rzeką niewielkim parostatkiem przez
ogromną i pełną niebezpieczeństw afrykańską dżunglę, by dotrzeć do
legendarnego agenta kolonii, Kurtza. Im bliżej celu, tym świat staje się
mroczniejszy, wydarzenia coraz mnie zrozumiałe, a zło bliższe i
niepokojąco wytłumaczalne.
Podróż do serca dżungli, pełna okrutnych epizodów nieodwracalnie zmienia
bohatera, stając się w istocie wyprawą do najmroczniejszych zakątków
własnej duszy. A spotkanie z umierającym Kurtzem kończy się obłędem,
zbliżając bohatera do tytułowego jądra ciemności."
Dzisiejsza opinia będzie krótka, ponieważ najlepszym wyjściem w moim życiu byłoby to, w którym nigdy nie wróciłabym do tej książki. Strata czasu i papieru, żal drzew, które zostały wycięte, żeby tę książkę wydrukować. Nie jestem w stanie opisać, o czym ta książka w ogóle była, bo przechodziło się od jednej sceny do drugiej w takim tempie, że wystarczyło mrugnąć i już nie wiadomo było, gdzie się jest. Żeby ogarnąć fabułę musiałam przeczytać sobie potem streszczenie i podziwiam osobę, która spośród tych zdań wyciągnęła jakiś sens.
Wydanie, które miałam (nie)przyjemność czytać miało tylko 88 stron, ale lektura zajęła mi długie godziny. Ściana tekstu, praktycznie zero dialogów, niewielkie marginesy i mała czcionka, czyli wszystko, co utrudnia czytanie i tak nieciekawej książki. Dramat.
Ciężko wyobrazić sobie głównego bohatera jako żywego człowieka. Ja wiem i rozumiem, że kiedy ta książka została napisana to w ogóle były inne czasy, że to, co dzisiaj jest niedopuszczalne wtedy było normalnością i na porządku dziennym, ale... Kompletnie nie rozumiem, jak autor bez żadnej refleksji mógł opisać scenę, w której Murzyn* bity jest batem, a Marlow patrzy na to bez jakiegokolwiek śladu emocji. Leją go to leją, bez znaczenia. W ogóle w tej książce brak mi jakichkolwiek przemyśleń, sucha opowieść.
Jedną jedyną zaletą tej książki jest fakt, że można ją zaliczyć do tych rozwijających słownictwo, ale to naprawdę jest w mojej ocenie jedyna cecha, która broni "Jądra ciemności".
Nie polecam, nie czytajcie tego. Jeśli jest to Wasza lektura szkolna to przeczytajcie streszczenie, szkoda czasu, jest mnóstwo fantastycznych powieści czekających na odkrycie.
Ocena: 1/10
Ilość stron: 88
*Dla mnie to słowo jest neutralne.
Ta książka to mój koszmar z czasów szkoły.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :(
UsuńTakże współczuję tym, którzy będą musieli to czytać. :/
UsuńMimo że w czasach szkolnych czytałam dużo książek, to po lektury nie sięgałam. Po powyższą książkę na pewno już nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńSłusznie!
UsuńNależę do osób, które w szkole przeczytały każdą lekturę. Tej nie czytałam, więc najwidoczniej nasza polonistka z jakiegoś powodu oszczędziła nam jej :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że czytałam w szkole, ale kompletnie nic z niej nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńJa należałam do prymusów, którzy nie tylko czytali wszystkie zadane lektury, ale także te uzupełniające, wspomniane mimochodem przez nauczyciela. Niestety, co do "Jądra ciemności" mam podobne odczucia. Przeczytałam, ale bez pomocy nauczyciela książka te 15 lat temu była dla mnie bełkotem. Nie wiem, czy teraz byłoby inaczej, ale nie zamierzam sprawdzać.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie lektury w szkole, choć przyznam, że na liście są takie przez które brnęło się na siłę. Miałam na to sposób w liceum - po prostu czytałam te książki wcześniej w wakacje, kiedy miałam trochę więcej czasu aby je "zmęczyć" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości